Lyrics Edyta Bartosiewicz

Edyta Bartosiewicz

Orkiestra tamtych dni

Mój ojciec był skromnym ślusarzem

Co w nagłym przypływie nieznośnej... melancholii

Zamykał się w swoim warsztacie

I cały ten smutek przelewał w dźwięk swej harmonii

Jeszcze raz pozwól mi

Usłyszeć pieśń tamtych dni

Najczulszych strun

Muzyka ta

W sercu mym

Niech słodko gra

Sąsiada spod szóstki szlag trafiał

Gdy córki narzeczony bez przerwy pod oknem wystawał

I grał na saksofonie

I choć sąsiad z natury człowiekiem niespotykanie był spokojnym

W szlafroku wychodził na balkon

I z całej siły dął w waltornię

Jeszcze raz pozwól mi

Usłyszeć pieśń tamtych dni

Najczulszych strun

Muzyka ta

W sercu mym

Niech słodko gra

Wieczorem, gdy już cichnął gwar

Na cały blok jakiś spływał czar

Wszyscy wsłuchani w sonatę księżycową

Lecz mogło zdarzyć się że ktoś

Fałszywy z siebie wydał głos

I na bębnach swe solo grał dzielnicowy

Jeszcze raz pozwól mi

Usłyszeć pieśń tamtych dni

Najczulszych strun

Muzyka ta

W sercu mym

Niech słodko gra

Jeszcze raz pozwól mi usłyszeć pieść orkiestry tamtych dni

I choć nigdy nie było tu mowy o żadnym dyrygencie

Każdy grał najlepiej jak umiał na swym instrumencie

Jeszcze raz pozwól mi

Usłyszeć pieśń tamtych dni

Najczulszych strun

Muzyka ta?

W sercu mym

Niech słodko gra

Niech słodko gra, jeszcze raz!